piątek, 14 lipca 2017

Gorillaz w Polsce - opinie, wrażenia i relacja z koncertu w Warszawie w 2017 roku.

Gorillaz zagrali swój pierwszy koncert w Polsce 14 czerwca 2017 roku. Nie mogło mnie tam zabraknąć. Poniżej czeka na Was moja relacja z występu tego legendarnego animowanego zespołu w Warszawie. Zapraszam!



Pierwszy  koncert Gorillaz w Polsce wywołał wśród polskich fanów wiele skrajnych emocji. Od euforii, która nastała po zakomunikowaniu, że zespół w końcu zawita nad Wisłę, po irytację wynikającą z ograniczonej dostępności biletów, które były dostępne niemal za darmo, również dla osób niezdających sobie sprawy z fenomenu całego wydarzenia. Pomimo tego, że Gorillaz  ogłosili aż dwa koncerty w naszym kraju (w Warszawie i w Katowicach), nie udało się usatysfakcjonować wszystkich zainteresowanych fanów. 

Bilety były dostępne za symboliczną kwotę - 1,23 zł. Problem tkwił jednak w ich dostępności i sposobie dystrybucji. Gorillaz zażądali od organizatora (T-Mobile Electronic Beats) lokalizacji umożliwiających wykonanie kameralnych koncertów. Poskutkowało to tym, że na pierwszy w Polsce koncert uwielbianego przez miliony fanów zespołu było dostępnych zaledwie 3500 biletów. Pomimo rozłożenia sprzedaży biletów na dwie tury, rozeszły się one w ciągu kilku sekund. Można sobie tylko wyobrazić jakie emocje wywołało to wśród wiernych fanów czekających na koncert Gorillaz wiele lat i którym nie udało się zdobyć wejściówek. Całemu przedsięwzięciu towarzyszyły liczne problemy techniczne, które jeszcze bardziej potęgowały rozdrażnienie polującego na bilety tłumu. Na organizatora koncertów posypały się gromy - że system zawiódł, że nie byli przygotowani na tak ogromne zainteresowanie, że było dostępnych tak niewiele biletów. Sama byłam poirytowana, ponieważ również nie udało mi się kupić biletów. Nie histeryzowałam jednak, a postanowiłam działać i poszukałam alternatywnych możliwości dostania się na pierwszy koncert Gorillaz z Polsce. W Nowym Teatrze znalazłam się tylko dzięki temu, że udało mi się wygrać konkurs organizowany na Instagramie przez Electronic Beats. I dopiero gdy pojawiłam się na miejscu wszystko zaczęło do mnie docierać. Że zespół i organizator doskonale wiedzieli co robią. I że robili to w dobrej wierze. Ale o tym za chwilę.

Pojawiłam się na miejscu chwilę przed 20:00, gdyż mniej więcej o tej porze miał rozpocząć się koncert Gorillaz w Nowym Teatrze w Warszawie. Na miejscu powitała mnie ogromna kolejka do wejścia (ogonek do Muzeum Narodowego w Noc Muzeów mógłby się przy niej schować). Perspektywa długiego oczekiwania na wejście jednak nikogo nie denerwowała. Pogodni kolejkowicze widząc zdumione spojrzenia wszystkich nowo przybyłych posyłali im szerokie uśmiechy świadomi tego, że przed chwilą sami byli równie zdziwieni. Na szczęście ruch na bramkach, pomimo gruntownego przeszukiwania, odbywał się bardzo płynnie. W końcu ktoś solidnie zadbał o bezpieczeństwo i ochronę na koncercie, za co bardzo dziękuję organizatorowi.

Po wejściu na dziedziniec Nowego Teatru od razu zaczęły do mnie napływać dźwięki muzyki Gorillaz. Byłam nieco skonsternowana, bo nie do końca wierzyłam, że tego dnia naprawdę zobaczę legendarny animowany zespół na żywo i gdzieś z tyłu mojej głowy tłukła się myśl, że być może przyszłam tam tylko po to by wziąć udział w DJ-secie. Na szczęście moje obawy zostały szybko rozwiane. Zremiksowane utwory Gorillaz docierające zza ustawionej w centralnym punkcie dziedzińca konsolety okazały się jedynie swego rodzaju supportem przed głównym wydarzeniem tego wieczoru.

Lokal został podzielony na dwie strefy: barowo - rozrywkową i koncertową. W pierwszej można było się czegoś napić i przycupnąć w przytulnych zaułkach, gdzie towarzystwo członków Gorillaz zapewniała wychwytująca kolor magenty aplikacja The Lenz. Ten jaskrawy kolor tamtego wieczoru bił z każdego zakątka Nowego Teatru. Druga strefa to nic innego jak niewielka scena z wydzieloną dla słuchaczy powierzchnią.

Przestrzeń pod sceną stopniowo zapełniała się przez zaciekawionych fanów Gorillaz aż do 21:00, kiedy to wszyscy zainteresowani przebywali już wewnątrz Nowego Teatru, gdzie za chwilę miał się rozpocząć długo oczekiwany muzyczny spektakl. Gdy zgasły oświetlające scenę kolorem magenty reflektory i z głośników zaczęło rozbrzmiewać 'Phoenix On The Hill' dotarło do mnie, że oto właśnie pierwszy koncert Gorillaz w Polsce staje się faktem. Przy pochodzącym z nowego albumu 'Humanz' intro pt. 'I Switched My Robot Off' sylwetki pierwszych postaci zaczęły majaczyć w kłębach koncertowego dymu spowijającego deski Nowego Teatru. Wtem zmaterializował się ten, na którego wszyscy czekali. Damon Albarn. Dzięki kameralnemu charakterowi koncertu i nielicznej publiczności artysta zdawał się być na wyciągnięcie ręki.

Pierwsze dźwięki 'Ascension' wywołały euforię wśród zgromadzonych słuchaczy. Nikogo nie interesowała nieobecność Vincenta Staplesa, którego wizerunek wyświetlano na ogromnym telebimie w czasie jego partii. Jak się później okazało nie był jedyną gwiazdą partycypującą w nagrywaniu 'Humanz' nieobecną tego wieczoru w Warszawie. 'Strobelite' na żywo utwierdziło mnie w przekonaniu, że właśnie zaliczyłam najlepszą klubową imprezę 2017 roku. Damon Albarn wyczyniał na scenie dzikie harce ze swoją keytarą, jakby za wszelką cenę chciał zakłamać swoją metrykę. Podczas 'Saturday Barz' publiczność chętnie podśpiewywała charakterystyczne 'all my life', a także partie Damona Albarna, który gestami zachęcał również do zawodzenia przy chóralnych fragmentach. Rozbawieni słuchacze mogli dać upust swoim pozytywnym emocjom podczas 'Momentz'. Utwór został wykonany tak żywiołowo i odebrany tak entuzjastycznie, że  Nowy Teatr aż trząsł się w posadach. Podczas koncertu w Warszawie nie zabrakło także wszelkich 'przerywników' z płyty 'Humanz' jak np. 'The Non-conformist Oath'. Polska publiczność okazała się na tyle nonkonformistyczna, że nie zamierzała nawet powtarzać po Albarnie 'I promise: to be different... to be unique... not to repeat things other people say' :). Jedną z moich ulubionych piosenek z nowego albumu Gorillaz jest 'Submission' i było miło go usłyszeć na żywo nawet z Kelelą obecną jedynie na telebimie. Utwór ten na moment wyciszył zgromadzonych w Nowym Teatrze widzów, jednak po chwili energetyczny riff do 'Charger' w  towarzystwie przypominających pioruny Tesli animacji z powrotem postawił wszystkich na nogi. W mojej recenzji 'Humanz' wspominałam Wam, że moją ulubioną piosenką z tej płyty jest dedykowana matce życiowej partnerki Albarna 'Andromeda'. Nie mogło zabraknąć tego utworu podczas koncertu w Warszawie, wykonany na żywo brzmi naprawdę fenomenalnie. Ekspresyjne wykonanie 'Sex Murder Party' wprawiło widownię w klubowy klimat, idealny na rozpoczęcie zbliżającego się wówczas długiego weekendu. W pewnym momencie Damon Albarn chwycił za radiowozowy mikrofon i postanowił dopuścić do głosu przedstawiciela zgromadzonego w Nowym Teatrze audytorium, a ten w imieniu wszystkich wypalił 'Kochamy Cię!'. I chyba nie minął się z prawdą. Chwilę później wokalista Gorillaz wykonał utwór 'She's My Collar'. Tego wieczoru zabrzmiały jeszcze takie kawałki jak 'Busted And Blue', 'Carnival', 'Let Me Out', czy pochodzące z rozszerzonego wydania nowego albumu 'Out Of Body'. Na zakończenie głównej części koncertu Gorillaz wykonali 'We Got the Power'. Na płycie kawałek ten jest niezłą petardą, jednak na żywo został zaśpiewany nieco niepewnie i bez przekonania. Być może wynikało to z faktu, że wokalistka chwilę wcześniej została wyciągnięta z publiczności, wśród której szalała przez cały koncert.

Pierwszą część koncertu stanowiły utwory z nowego albumu pt. 'Humanz', zostały wykonane niemal wszystkie. Na szczęście Damon Albarn postanowił sprawić przyjemność także fanom wcześniejszej twórczości Gorillaz. Po krótkiej przerwie zespół wrócił na scenę. Bis rozpoczął się od nowej piosenki pt. 'Sleeping Powder', którą Gorillaz podzielili się z fanami zaledwie kilka dni przed koncertem. O ile jeszcze nie wszyscy zdążyli się z tym kawałkiem zapoznać, o tyle bit kolejnej piosenki szybko uświadomił zgromadzonym w Nowym Teatrze, że przyszła pora na wielkie hity. Mowa o pochodzącym z płyty 'Plastic Beach' utworze 'Stylo'. W zgromadzoną publiczność wstąpiła nowa energia. Oliwy do ognia dolał kolejny klasyk, 'Kids With Guns' z albumu 'Demon Days'. Po tym utworze Damon Albarn powiedział, że do wykonania kolejnej piosenki Gorillaz potrzebują rapera i spytał, czy wśród publiczności jest ktoś taki. Zgłosiła się dziewczyna imieniem Inga i została wciągnięta na scenę. Bardzo szybko okazało się, że utworem do którego miała rapować był 'Clint Eastwood'. Inga poradziła sobie ze swoim zadaniem wybitnie, wprawiając tym samym w osłupienie całą widownie. Widać było, że nawet Damon Albarn był zdumiony jej umiejętnościami. Gdy wszyscy otrząsnęli się z szoku, zaczęli napawać się jedną z najpopularniejszych piosenek Gorillaz. Niestety, ostatnią tego wieczoru. Koncert był rewelacyjny, ale zaostrzył apetyt na więcej, zwłaszcza starych numerów. Szkoda, że jak wszystko co dobre tak szybko się skończył.

Wiem, że jest tu bardzo dużo osób, które marzyły, aby znaleźć się na tym koncercie i które są wściekłe, że zabrakło dla nich biletów. Musicie mi uwierzyć, że cały urok tego występu tkwił w jego kameralności, w obecności Gorillaz na wyciągnięcie ręki. Gdyby gig odbył się w ogromnej hali lub na stadionie, to nie byłoby to samo. Ci, którzy tam byli to rozumieją. Tym dla których zabrało biletów z całego serca życzę, aby Gorillaz niezwłocznie wrócili do naszego kraju na całą serię podobnych, intymnych koncertów i aby tym razem udało się Wam wziąć w nich udział.

Animowany zespół na czas koncertu zamienił się rolami z biorącymi udział w nagrywaniu 'Humanz' artystami z krwi i kości, lecz tego wieczoru to obecność Damona Albarna była najważniejsza. Dla mnie udział w pierwszym w Polsce koncercie Gorillaz był absolutnie wyjątkowym przeżyciem i bardzo się cieszę, że miałam możliwość udziału w nim. Wszystkim obecnym na koncercie dziękuję za niezwykłą atmosferę. Wbrew pozorom w Nowym Teatrze znaleźli się głównie sympatycy Gorillaz, a nie tak jak mogłoby się wydawać przypadkowe osoby skuszone bardzo niskimi cenami biletów. Jeżeli chodzi o kwestie organizacyjne, to pierwszy raz od bardzo długiego czasu, czułam, że jestem bezpieczna na koncercie. Brawo dla organizatora za dobór profesjonalnej ochrony. Występ Gorillaz w Warszawie może nie był najlepszym koncertem w moim życiu, ale na pewno stał się jednym ze spełnionych marzeń. Było super!

Czy ktoś z Was Drodzy Czytelnicy również bawił się na którymś koncercie Gorillaz? Opowiedzcie mi jak było w Katowicach! A może oglądaliście stream z Kolonii? Podzielcie się ze mną swoimi odczuciami :)

Post udostępniony przez @youdeetah

Podobała Ci się moja relacja z koncertu? Będzie mi bardzo miło, jeżeli polubisz mój profil na Facebooku.

Jeżeli chciałbyś abym zrelacjonowała koncert lub zrecenzowała album skontaktuj się ze mną przez FB lub poprzez e-mail.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do wymiany opinii :) Dziękuję za wszystkie komentarze :)