Skye Edwards i Ross Godfrey, czyli dwie trzecie składu legendarnej formacji Morcheeba, wydali niedawno nowy album. Wydawnictwo nosi tytuł "Skye | Ross", a jego premiera odbyła się 2 września 2016 roku. Zapraszam Was do drugiej części posta, gdzie czeka na Was recenzja tej płyty.
Morcheeba to pochodzące z Londynu trio grające muzykę w stylu trip hop. Grupa powstała w 1995 roku, jednak do mojej świadomości trafiła dopiero dzięki piosence "Otherwise" z albumu "Charango" wydanego w 2002 roku. Oryginalny skład zespołu stanowią bracia Paul i Ross Godfrey oraz wokalistka Skye Edwards. Najnowsza płyta Morcheeba jest jednak sygnowana imionami tylko ostatniej dwójki. I podobno wcale nie oznacza to, że Morcheeba już nie istnieje. Paul nie jest wystarczająco zaangażowany w aktywność zespołu, a pozostała dwójka chciała skomponować coś razem, nie przekreślając zupełnie swojego związku z zespołem. I tak powstał krążek "Skye | Ross".
"Skye | Ross" to pierwszy album duetu składającego się z Skye Edwards i Rossa Godfrey'a. Jego premiera odbyła się 2 września 2016 roku.
Na płycie "Skye | Ross" znajduje się 10 utworów:
Strona A:
1. Repay The Saviour
2. Light Of Gold
3. All My Days
4. How To Fly
5. Clear My Mind
Strona B:
6. Hold On
7. Medicine
8. Feet First
9. Head Home
10. The Point Of No Return
Mój egzemplarz albumu "Skye | Ross" to winyl. W środku znajduje się pomarańczowa okładka, a na nie nadrukowane zostały teksty piosenek. W opakowaniu znajduje się także kod umożliwiający pobranie płyty w formacie cyfrowym.
Album rozpoczyna się od utworu "Repay The Saviour". Pierwsze dźwięki brzmią nieco złowieszczo niczym wstęp do "Intergalactic" Beastie Boys, jednak już po kilku sekundach na słuchacza spływa kojący wokal Skye Edwards. Towarzyszą mu anielskie pomruki i kojące brzdękanie gitary.
Drugim utworem jest "Light Of Gold". To pierwszy singiel, który promował płytę "Skye | Ross" i sprawdził się w tej roli idealnie. Ma w sobie coś co sprawia, że gdy go słucham to dreszcz przechodzi po moim ciele. Można tam usłyszeć złowrogie dźwięki przypominające odgłosy burzy, lecz także głos Skye, który niweluje wszelki niepokój. Pod koniec tej piosenki pojawia się ciepła, gitarowa solówka. Szkoda, że taka krótka. Utworu "Light Of Gold" możecie posłuchać tutaj:
"All My Days" to zmysłowa "powłóczysta" piosenka przez większość której przewija się pociągająca gitarowa improwizacja.
"How To Fly" to najbardziej żwawy kawałek z płyty "Skye | Ross". Nie brak w nim gitarowych sprzężeń i interesujących solówek. Jego rytm przypomina mi motyw z "Tom's Diner" Suzanne Vega. Energia tej piosenki czyni z niej idealny materiał na podkład do reklamy tuszu do rzęs :) Sami sprawdźcie:
W "Clear My Mind" tempo płyty znów zwalnia. Jest to spokojna, kojąca ballada bez prądu.
Piosenka "Hold On" jest moim drugim ulubionym utworem z tej płyty. Jej brzmienie ma w sobie coś z The Doors. Zaangażowanie z jakim Skye wyśpiewuje tytuł tego kawałka sprawia, że ma się ochotę słuchać go na okrągło.
"Medicinie" to wspaniały, niosący nadzieję utwór. Swoje ciepło zawdzięcza rewelacyjnemu chórkowi, który wydobywa z tej piosenki R&B w najczystszej postaci. Do tego muzyczna aranżacja, której nie powstydziłby się Eric Clapton. Koniecznie posłuchajcie tej piosenki tutaj:
We wstępie do "Feet First" słychać wpływ rozmaitych egzotycznych dźwięków - od stepowych bębnów po muzykę towarzyszącą mnichom w medytacji. Po chwili jednak utwór ten nabiera nowej energii, wszystko dzięki fantastycznej gitarowej improwizacji.
"Head Home" to subtelna gitarowa ballada w stylu Boba Dylana. Ma w sobie namiastkę country, ale także ma coś z muzyki drogi.
"The Point Of No Return" to niewiarygodnie odprężająca piosenka, jest znakomitym zakończeniem albumu "Skye | Ross". Wprowadza słuchacza w stan niesłychanego relaksu.
W mainstreamowych mediach trudno natrafić na wzmiankę o tym, że członkowie grupy Morcheeba właśnie wydali nowy album. Nic dziwnego. Skye & Ross nie potrzebują rozgłosu. Ich muzyka promuje się sama. Skye i Ross zdecydowali się stworzyć album inny niż wszystkie. Zamiast nagrywać płytę, którą będą wykonywać na żywo na koncertach, postanowili zarejestrować swoją energię i atmosferę koncertową i właśnie to umieścić na albumie. Moim zdaniem udało im się to osiągnąć. Album jest wypełniony genialnymi muzycznymi improwizacjami, charakterystycznymi dla występów na żywo. Do tego głos Skye brzmi bardziej zmysłowo niż kiedykolwiek wcześniej. Krążek często przypomina twórczość Morcheeba z czasów "Big Calm", jest jednak bardziej wyrazisty. Album jest głównie eteryczny, choć momentami nabiera rumieńców, generalnie jest jednak spójny. Płyta "Skye | Ross" będzie idealnym dopełnieniem chłodnych jesiennych wieczorów - takich z kocem i herbatą. Idealnie sprawdzi się także w sytuacji, gdy pod tym kocem nie będziecie sami. Na skołatane nerwy, na niepogodę, na poniedziałek - polecam Wam płytę "Skye | Ross" na każdą okazję.
Moja ocena? 8/10
Podobała Ci się moja recenzja albumu "Skye & Ross"? Daj mi o tym znać i polub mój profil na Facebooku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zapraszam do wymiany opinii :) Dziękuję za wszystkie komentarze :)