Blur Editors Heineken Open'er Festival
Heineken Open'er Festival to czwarty Open'er na którym byłam. Niestety nie miałam możliwości uczestniczyć w całym festiwalu. Udało mi się jednak być na dwóch koncertach na których najbardziej mi zależało - Blur i Editors. Oba koncerty odbywały się pierwszego dnia na Main Stage.
Jako pierwszy wystąpił zespół Editors. Jak wspominałam w poprzednim Open'er owym poście jest to zespół do którego mam ogromny sentyment. Ostatnio byłam na ich koncercie w 2009 roku w warszawskiej Stodole i muszę przyznać, że oba performance zespołu znacząco się różniły. Jak sądzę, nie jest to tylko kwestia różnicy wrażeń po koncercie w klubie i na festiwalu, a wewnętrznych przemian w zespole. Po pierwsze, w tym roku zespół opuścił gitarzysta Chris Urbanowicz. Zastąpił go Justin Lockey wspierany przez Elliott'a Williams'a. Po drugie zmienił się wizerunek sceniczny zespołu. Muszę przyznać, że z trudem rozpoznałam Tom'a Smith'a w nowej fryzurze. Dopiero, gdy zaczął śpiewać nabrałam pewności, że to on. Słychać, że przez ostatnie cztery lata solidnie szlifował swój wokal. Śpiewał tak perfekcyjnie, że pomimo świadomości, że koncert jest na żywo miałam wrażenie, że słucham go z płyty. À propos, koncert oczywiście miał promować najnowszą płytę ,,The Weight of Your Love'', większość kawałków które zagrali pochodziła właśnie z niej. Obecnie jestem w trakcie jej przesłuchiwania, więc za jakiś czas możecie spodziewać się recenzji. Podsumowując, koncert Editors na Open'er Festival 2013 był rewelacyjny!
Jako pierwszy wystąpił zespół Editors. Jak wspominałam w poprzednim Open'er owym poście jest to zespół do którego mam ogromny sentyment. Ostatnio byłam na ich koncercie w 2009 roku w warszawskiej Stodole i muszę przyznać, że oba performance zespołu znacząco się różniły. Jak sądzę, nie jest to tylko kwestia różnicy wrażeń po koncercie w klubie i na festiwalu, a wewnętrznych przemian w zespole. Po pierwsze, w tym roku zespół opuścił gitarzysta Chris Urbanowicz. Zastąpił go Justin Lockey wspierany przez Elliott'a Williams'a. Po drugie zmienił się wizerunek sceniczny zespołu. Muszę przyznać, że z trudem rozpoznałam Tom'a Smith'a w nowej fryzurze. Dopiero, gdy zaczął śpiewać nabrałam pewności, że to on. Słychać, że przez ostatnie cztery lata solidnie szlifował swój wokal. Śpiewał tak perfekcyjnie, że pomimo świadomości, że koncert jest na żywo miałam wrażenie, że słucham go z płyty. À propos, koncert oczywiście miał promować najnowszą płytę ,,The Weight of Your Love'', większość kawałków które zagrali pochodziła właśnie z niej. Obecnie jestem w trakcie jej przesłuchiwania, więc za jakiś czas możecie spodziewać się recenzji. Podsumowując, koncert Editors na Open'er Festival 2013 był rewelacyjny!
Powyższe zdjęcie, to jedyne jakie postanowiłam zrobić. Przedstawia scenę przed koncertem Editors, w tle okładka ich najnowszej płyty ,,The Weight of Your Love''.
***
Podobno Tom Smith słuchał ich jako nastolatek i to dzięki nim nauczył się grać na gitarze. Ciekawe, czy wówczas zdawał sobie sprawę, że będzie kiedyś supportował ten zespół. Z pewnością to nie przypadek, że Editors mieli okazję otworzyć Main Stage i tym samym rozgrzać publikę przed najważniejszym i najbardziej wyczekiwanym koncertem wieczoru - koncertem zespołu Blur.O ile o Editors niektórzy z Was mogą słyszeć pierwszy raz, o tyle o Blur słyszeliście na pewno. Wątpię w to, że wśród Was jest ktoś, kto nigdy nie nucił legendarnego 'Song 2'. Ich obecność na Heineken Open'er Festival w 2013 roku była naprawdę wielkim wydarzeniem, gdyż był to pierwszy koncert Blur w Polsce. Frontman zespołu nie omieszkał wspomnieć o Solidarności, której poczynania śledził będąc nastolatkiem.
Koncert rozpoczął się od prawdziwej 'bomby' - po pierwszych dźwiękach ,,Boys & Girls'' rozentuzjazmowany tłum porwał mnie do tańca, a ja w ogóle nie zamierzałam mu się opierać. To jeden z momentów dla których tak uwielbiam wszystkie muzyczne spędy - bez względu na pochodzenie, kolor skóry, wzrost czy wyznanie, tysiące gardeł śpiewają tę samą piosenkę, wywijając do tego najdziksze pląsy - czysta euforia. Niesamowitym doznaniem było usłyszenie na żywo 'Out of Time'. Magię ówczesnej chwili podkreślał fakt, że zdążyło się zrobić ciemno, ktoś puszczał bańki mydlane, a czyste szczęście z nucącego tłumu zaczęło gęstnieć w powietrzu. Do tej pory na samo wspomnienie tej chwili przechodzi po mnie dobry dreszcz. Damon Albarn nie pozwolił nam się jednak długo rozckliwiać. Serię wydawać by się mogło spokojnych piosenek zaserwował w tak energetyczny sposób, że tłum pod sceną dosłownie oszalał w tańcu. Frontman długo wodził za nos niecierpliwych 'fanów jednej piosenki'. Musieli przeczekać cały koncert i następnie kojący bis zanim pojawiła długo wyczekiwana przez wszystkich wisienka na torcie - 'Song 2'. Publiczność ponownie ogarnęła euforia. Koncert Blur był naprawdę rewelacyjny, magiczny i dla mnie z pewnością pozostanie niezapomniany.
Czy ktoś z Was miał okazję uczestniczyć w tym szaleństwie? A może tegoroczny Open'er Was ominął? Tym, którzy jak dotąd nigdy się tam nie pojawili gorąco polecam! Zawsze wywozi się stamtąd mnóstwo wyjątkowych wspomnień i zaczyna odliczanie do kolejnej edycji. Trzymajcie się ciepło! 359...
Editorsi, Blur... Cholernie zazdroszczę! No i Song 2 na żywo - na pewno bezcenne!
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie byłam na tym koncercie więc chętnie się wybiorę:)
OdpowiedzUsuńSuper blog!
zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńmoże będziemy się wzajemnie obserwować? :)
jeśli spodoba Ci się u mnie zapraszam również na funpage DOMINIKALICIOUS
pozdrawiam :*
ech tez bym chętnie poszła;p
OdpowiedzUsuńdziękuje za odwiedziny i zaprasza ponownie!:)
pozdrawiam:)
Nie pojechałam na Opener'a, ale na jakiś koncert chętnie bym się wybrała ;P
OdpowiedzUsuńByłam na open erze raz w zyciu i wiecej sie raczej nie wybiore. Byłam w 2007 roku i trafiłam na najgorszą pogode z mozliwych. Zimno jak w lodowniku, deszcz padał bez ustannie a błota pod nogami było do kostek, ludzie chodzili w workach, reklamówkach pozakładanych na nogi aby w miare ochronic się przed tym dziadostwem. Kosztował mnie ten wyjazd 1000zł. a obejzałam tylko jeden koncert THE ROOTS bo tylko na nich mi tak bardzo zalezało. Fakt ze byłam blisko sceny i nawet dotknęłam ale kolejny raz nie dam sie na takie cos namówic. Festival najlepszy jest w czechach (hh kemp) bo bilety są w normalnych cenach, zawsze koniec sierpnia jest upalny a atmosfera niesamowita :)))
OdpowiedzUsuńojej ale sie rozpisałam :P
P.S. fajna muzyczka leci u ciebie
o! jakie było moje zaskoczenie gdy zobaczyłam pierwszy oficjalny komentarz na moim blogu:):):)
OdpowiedzUsuńmogę się zapytać jak to się w ogóle stało?:)
dziękuję za pozostawienie śladu, na razie wertuję kody html, po omacku....ciekawa zabawa-na dłuuugie godziny:)
mówi się,że chociaż raz w życiu trzeba być w jarocinie, na woodstock i openerze... i niestety nie zaliczyłam jeszcze żadnego z nich! jak to się stało? nie mam pojęcia:) trzeba będzie nadrobić na stare lata! może za rok?
pozdrawiam serdecznie:)
NIE BYŁAM:(
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM