Zespół Nothing But Thieves wystąpił w Warszawie 8 listopada 2015. Koncert odbył się w klubie Proxima. Byłam tam i zapraszam Was na moją relację z tego wydarzenia :)
Nothing But Thieves to powstały w 2012 roku angielski zespół grający alternatywny rock. Nie martwcie się, całkiem niedawno sama nie wiedziałam o ich istnieniu :) W skład grupy wchodzi pięciu członków: Conor Mason (wokalista), Joe Langridge-Brown (gitary), Dom Craik (gitary i keyboard), Philip Blake (bass) oraz James Price (perkusja). Niedzielny występ był ich piątym występem w Polsce i to w samym 2015 roku. Wcześniej Nothing But Thieves wystąpili w styczniu jako support przed koncertem Gerarda Way'a oraz na trzech samodzielnych koncertach - 22 marca w warszawskiej Hydrozagadce, 22 czerwca w poznańskim klubie Pod Minogą oraz 23 czerwca ponownie w Hydrozagadce. Jak Widać pokochali polską publiczność.
18 października 2015 zespół wydał swój debiutancki album "Nothing But Thieves". Wydawnictwo to przypadkiem trafiło w moje ręce i bardzo przypadło mi do gustu. Każdy fan zespołu Muse powinien zapoznać się tą płytą, momentami Conor Mason brzmi niemal identycznie jak Matt Bellamy. Panowie zresztą nie kryją się z tym, że inspirują się pochodzącym z Teignmouth zespołem. Z wielką chęcią udałam się na ich koncert w warszawskiej Proximie, zwłaszcza, że bilety były stosunkowo tanie.
Proxima to niewielki klub studencki Uniwersytetu Warszawskiego. Koncert Nothing But Thieves był moim pierwszym koncertem w tym miejscu. Na wejściu wyłącznie sprawdzono mi bilety, nikt się nie pofatygował aby mnie przeszukać, choćby powierzchownie.
W klubie Proxima pojawiłam się chwilę po 20:00, gdzie na scenie właśnie na rozgrzewkę grał Terrific Sunday - pochodzący z Polski zespół założony 2013 roku grający alternatywny rock. Panowie dali nieźle czadu, grają naprawdę kawał dobrej muzyki :) Swoim brzmieniem przypominają mi nieco Foals oraz Modest Mouse. Możecie ich posłuchać tutaj.
Nothing But Thieves pojawili się na scenie po 21:00. Reakcja publiczności zgromadzonej pod sceną unaoczniła mi dlaczego zespół tak bardzo lubi przyjeżdżać do Polski. Zostali bardzo gorąco przyjęci. Po krótkim przywitaniu zespół rozpoczął koncert tą samą piosenką, którą rozpoczyna się ich debiutancka płyta - "Excuse Me". Od tamtego momentu publiczność śpiewała wszystkie piosenki słowo w słowo z wokalistą. Byłam w szoku. Nie spodziewałam się, że zastanę na tym koncercie tak zaangażowaną publiczność. Sądziłam bardziej, że będą to ludzie którzy przyszli pozamulać przy piwku. Nic bardziej mylnego. Tłum (w miażdżącej przewadze podekscytowanych kobiet) zachowywał się jak na koncercie Madonny - nie wszyscy słuchają, a każdy potrafi zanucić jakiś kawałek i czuje podekscytowanie spotykając ją na żywo.
Płyta "Nothing But Thieves" składa się z 16 piosenek i gdyby się uparli to mogliby zagrać wszystkie. Nie było jednak tak źle, bo usłyszałam na żywo jakieś 80 % materiału. W tym piosenkę na którą najbardziej czekałam: "If I Get High". Ogromnie mi się podoba. Posłuchajcie i dajcie mi znać czy Wam też :)
I jak? Piosenką, w której mocno słychać inspiracje twórczością Muse jest chyba: "Lover, Please Stay". Zgadzacie się?
Po wykonaniu "Wake Up Call", zespół zszedł ze sceny. jednak po gorliwym oklaskiwaniu wrócił na krótki bis. Koncert zakończył się piosenką, której tytuł jest jednocześnie nazwą aktualnej trasy koncertowej Nothing But Thieves - "Ban All The Music". Zespół zrobił na mnie ogromne wrażenie, świetnie sobie radzą na żywo. W sumie brzmią nawet lepiej niż na płycie. Jestem przekonana, że nawet jeżeli teraz nazwa Nothing But Thieves nic Wam nie mówi, to jeszcze z pewnością o nich usłyszycie.
Jeżeli lubicie kultowy serial Skins, będziecie zachwyceni, gdyż wokalista Conor Mason ma w sobie coś z Jamesa Cooka:) Jeżeli lubicie zespół Muse, koniecznie posłuchajcie ich debiutanckiego krążka.
Znacie Nothing Bur Thieves? Co o nich sądzicie?
Jeżeli podobała się Wam moja relacja, zapraszam Was do polubienia mojego profilu Facebooku - będziecie zawsze na bieżąco :)
Alternatywny rock, az muszę sprawdzić jak to brzmi :)
OdpowiedzUsuńznam i uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńnie moje klimaty
OdpowiedzUsuńale fajnie że mogłaś usłyszeć ich an żywo,
nie ma porównania muzyka na koncercie i ten klimat
Nie słucham takiego rodzaju muzyki, ale polecę chłopakowi, mysle ze go zainteresuje ;)
OdpowiedzUsuńObserwuje i pozdrawiam. :)
Myślę , że polubiłabym ich piosenki ! :)
OdpowiedzUsuńOstatnio na jakimś koncercie byłam chyba ze 2 lata temu ;-) masakra!
OdpowiedzUsuńnie znałam ich wcześniej ;)
OdpowiedzUsuńJa właśnie wróciłam z koncertu Machine Gun Kelly'ego, więc jestem w muzycznym nastroju :D Fajny blog :D
OdpowiedzUsuń